Subpage under development, new version coming soon!
Subject: Praca
To nie ma żadnego znaczenia. Ja już się za dużo nasłuchałem i "nawidziałem", by wierzyć w jakąś posadę (za ok. 8-12k netto/mc) dla człowieka spoza grupy :-).
Duża część mojej rodziny robi fajne kariery jadąć na moim wuju (ich dziadku, czy juz nawet pradziadku), który był szychą w PRLu, wcale nie mają super studiów czy nie są wcale błyskotliwi (nadzwyczajnie przynajmniej), mają posady, mają firmy, w których prowadzeniu nie przeszkadzają im "smutni panowie", nawet się kręcą blisko "szołbiznesu".
Znam jednego ważnego z targów, bardzo przyjemny i fajny facet, tata naukowiec w PRL, mama prokurator w PRL :-).
W mediach też same "powiązane" gwiazdy.
Ja po prostu już jakiś czas temu przestałem wierzyć w jakieś wybicie się na jakąs fajną posadkę (chociażby rzeczoznawcy).
Osobiście szczególnie nie narzekam, bo perspektyw wcale nie mam złych (będę miał spadki i w ogóle), ale jeżeli bym się urodził sierotą to nawet gdybym był zdolniejszy niż jestem (a uważam się za przeciętnego) to byłoby mi niezwykle ciężko. Wtedy bym dopiero narzekał.
Owszem, nie chce skrajnie uogólniać, mam kumpla, który konczy dobre studia w okolicach IT, już ma załatwioną posadkę w Nokii, w perspektywie ma zarabianie 3 przeciętnych pensji w Polsce, bez pleców, "bez niczego", ale jak wiadomo jest to rynek bardzo chłonny, i w którym naprawdę trzeba coś umieć, właściwie wcała reszta ujdzie.
PS. Aha bym zapomniał o wnukach moich dwóch ciotek, które wyszły za dyrektorów kopalń na Śląsku w PRL. Jeden jest na tyle bezczelny (ma 26 lat), że ma firmę która "przeszkala" pracowników zwalnianych z kopalń :D. LOL
Zresztą to jest dla mnie temat rzeka i mógłbym wymieniać i wymieniać :p.
(edited)
Duża część mojej rodziny robi fajne kariery jadąć na moim wuju (ich dziadku, czy juz nawet pradziadku), który był szychą w PRLu, wcale nie mają super studiów czy nie są wcale błyskotliwi (nadzwyczajnie przynajmniej), mają posady, mają firmy, w których prowadzeniu nie przeszkadzają im "smutni panowie", nawet się kręcą blisko "szołbiznesu".
Znam jednego ważnego z targów, bardzo przyjemny i fajny facet, tata naukowiec w PRL, mama prokurator w PRL :-).
W mediach też same "powiązane" gwiazdy.
Ja po prostu już jakiś czas temu przestałem wierzyć w jakieś wybicie się na jakąs fajną posadkę (chociażby rzeczoznawcy).
Osobiście szczególnie nie narzekam, bo perspektyw wcale nie mam złych (będę miał spadki i w ogóle), ale jeżeli bym się urodził sierotą to nawet gdybym był zdolniejszy niż jestem (a uważam się za przeciętnego) to byłoby mi niezwykle ciężko. Wtedy bym dopiero narzekał.
Owszem, nie chce skrajnie uogólniać, mam kumpla, który konczy dobre studia w okolicach IT, już ma załatwioną posadkę w Nokii, w perspektywie ma zarabianie 3 przeciętnych pensji w Polsce, bez pleców, "bez niczego", ale jak wiadomo jest to rynek bardzo chłonny, i w którym naprawdę trzeba coś umieć, właściwie wcała reszta ujdzie.
PS. Aha bym zapomniał o wnukach moich dwóch ciotek, które wyszły za dyrektorów kopalń na Śląsku w PRL. Jeden jest na tyle bezczelny (ma 26 lat), że ma firmę która "przeszkala" pracowników zwalnianych z kopalń :D. LOL
Zresztą to jest dla mnie temat rzeka i mógłbym wymieniać i wymieniać :p.
(edited)
miedzy 14k netto a praca listonosza jest jeszcze pare innych sczebli:)
No to prawda, spokojnie (zostając przy tematyce poczty :P) można zostać kierownikiem czy naczelnikiem poczty bez rodowodu, ale nie jest to przysłowiowa posada czy błyskotliwa kariera :-).
Spokojnie jak zrobie studia i zostanę np. maszynistą mogę dostać posadę w kierownictwie spółki (publicznej czy prwatnej) bo zwyczajnie potrzebują kadr i dopuszczają ludzi z zewnątrz.
Ale same szczyty są dla czerwonej arystokracji z wyjatkami potwierdzającymi regułę :p.
Wiadomo, nie chcę całe życie listy nosić, ale jak dla mnie taka praca przez rok-dwa póki nie uzbieram na mały biznes, czy nie dostanę spadku jest ok.
W sumie nawet nie musiałbym brać tej roboty bo mógłbym żyć z małego handelku, ale co dwie pensje to nie jedna :P.
Zaprezentowałem skrajne stanowisko, prawda pewnie jest bliżej środka, co nie zmienia faktu (a nawet go potwierdza), że trochę racji chyba mam.
Spokojnie jak zrobie studia i zostanę np. maszynistą mogę dostać posadę w kierownictwie spółki (publicznej czy prwatnej) bo zwyczajnie potrzebują kadr i dopuszczają ludzi z zewnątrz.
Ale same szczyty są dla czerwonej arystokracji z wyjatkami potwierdzającymi regułę :p.
Wiadomo, nie chcę całe życie listy nosić, ale jak dla mnie taka praca przez rok-dwa póki nie uzbieram na mały biznes, czy nie dostanę spadku jest ok.
W sumie nawet nie musiałbym brać tej roboty bo mógłbym żyć z małego handelku, ale co dwie pensje to nie jedna :P.
Zaprezentowałem skrajne stanowisko, prawda pewnie jest bliżej środka, co nie zmienia faktu (a nawet go potwierdza), że trochę racji chyba mam.
borkos myśli, że po studiach z angielskiego będzie zarabiał 10 tys, beka
Jeżeli wybieramy studia to tylko jak pisze borek podchodzimy do nich z jakimś już planem .A jeżeli idziemy tylko studiować po to aby odhaczyć kolejną rzecz w naszym życiu bez pomysłu co z tym zrobić dalej to już lepiej po szkole średniej czy zawodówce jechać dymać za granice sprzątając kible anglikom .
Gorzej jak ktoś podchodzi z planem, a kończy na podcieraniu dup niemieckim emerytom : ). W życiu przeciętnego Polaka ciężko jest coś planować, bo nie ma się oparcia w majątku, przyjaciołach czy w rodzinie niestety.
No to prawda, spokojnie (zostając przy tematyce poczty :P) można zostać kierownikiem czy naczelnikiem poczty bez rodowodu, ale nie jest to przysłowiowa posada czy błyskotliwa kariera :-).
A jaką karierę Ty byś chciał? :P
A jaką karierę Ty byś chciał? :P
Ja nie chcę żadnej kariery, ja chcę mieć święty spokój :-).
Piszesz, że na wysokie stanowiska nie masz szans bo jesteś z zewnątrz. A może nie masz szans bo niby co takiego potrafisz czy jakie umiejętności posiadasz aby takie stanowisko dostać?
To przypomina tę rozmowę odnośnie pracy listonosza. Wszyscy dookoła winni, że robotę dostał ktoś inny :P
To przypomina tę rozmowę odnośnie pracy listonosza. Wszyscy dookoła winni, że robotę dostał ktoś inny :P
Nie o to tu chodzi, ze jego czy kogos innego kwalifikacje nie pozwalaja zarabiac 10k np. Chodzi oto, ze czesto wlasnie nie trzeba miec kwalifikacji ogolnie rozumianej tzn. jakiejs wypasionej, a wystarczy miec np. tate dyrektora (ja taki przypadek znam) zeby w ogole dostac szanse i zostac tez dyrektorem i czesto nie trzeba byc orlem a zwyklem 100 iq zeby ją wykorzystac (z pomoca) i jest kasa konkret.
Oczywiscie nie mozna byc tempakiem. A inni ludzi bez plecow ale sensowniejsi z doktoratami chodza obok jako zwykli pracownicy zarabiajac 3xmniej.
Znajomosci czesto gwarantuja kaske, taki lajw.
Oczywiscie nie mozna byc tempakiem. A inni ludzi bez plecow ale sensowniejsi z doktoratami chodza obok jako zwykli pracownicy zarabiajac 3xmniej.
Znajomosci czesto gwarantuja kaske, taki lajw.
Lol, przecież ja nie winiłem nikogo :P, poza kierownikiem, który znalazł akurat głupi pretekst :P. Dopiero koledzy z forum ciągnęli temat wyszukując różne powódki już bez mojej obecności. Nawet w pewnym momencie napisałem, żeby dali sobie spokój już :P.
Jestem przedsiębiorczy (żyłem z handlu już jako 18 latek i obecnie), odważny (wyniosłem się z domu po maturze i nie byłem na utrzymaniu rodziców :P), komunikatywny, dogaduje się z ludźmi i niedługo będę miał te wyższe wykształcenie. Uważam, że spokojnie mógłbym pracować (a nawet prowadzić) jakiś sklep Desy, ale nie mam szans nawet na staż tam bo nie jestem ze środowiska :-).
Do tego swobodnie odróżniam platery od srebra (gdy srebro i plater nie są znaczone), umiem to czyścić, umiem wyceniać różne rzeczy, znam się na porcelanie, prowadzę katalogi monet i banknotów itd. itd. :P.
Uważam, że jak na 23 latka mam w tym temacie już dosyć sporą wiedzę, co potwierdzają też moi znajomi (drobni antykwariusze, kolekcjonerzy), no ale nic z tego. Będę pracować jako listonosz (co wcale nie jest takie złe, bo się cieszę z tej pracy), a antykwariat sobie założę swój może na jesień 2015.
hejto&kejto- dokładnie.
Co do stażu tam to wysłałem swoje CV, list motywacyjny, opinię z mojego miejsca pracy, oraz opinie kolekcjonerów, którzy od nich kupowali i 0 odzewu, mieli w dupie- a na stronie stoi jasno, że szukają antykwariuszy (młodszych), stażystów etc. Byłem w stanie spokojnie się przenieść do Wawy dla tej pracy-stażu.
(edited)
Jestem przedsiębiorczy (żyłem z handlu już jako 18 latek i obecnie), odważny (wyniosłem się z domu po maturze i nie byłem na utrzymaniu rodziców :P), komunikatywny, dogaduje się z ludźmi i niedługo będę miał te wyższe wykształcenie. Uważam, że spokojnie mógłbym pracować (a nawet prowadzić) jakiś sklep Desy, ale nie mam szans nawet na staż tam bo nie jestem ze środowiska :-).
Do tego swobodnie odróżniam platery od srebra (gdy srebro i plater nie są znaczone), umiem to czyścić, umiem wyceniać różne rzeczy, znam się na porcelanie, prowadzę katalogi monet i banknotów itd. itd. :P.
Uważam, że jak na 23 latka mam w tym temacie już dosyć sporą wiedzę, co potwierdzają też moi znajomi (drobni antykwariusze, kolekcjonerzy), no ale nic z tego. Będę pracować jako listonosz (co wcale nie jest takie złe, bo się cieszę z tej pracy), a antykwariat sobie założę swój może na jesień 2015.
hejto&kejto- dokładnie.
Co do stażu tam to wysłałem swoje CV, list motywacyjny, opinię z mojego miejsca pracy, oraz opinie kolekcjonerów, którzy od nich kupowali i 0 odzewu, mieli w dupie- a na stronie stoi jasno, że szukają antykwariuszy (młodszych), stażystów etc. Byłem w stanie spokojnie się przenieść do Wawy dla tej pracy-stażu.
(edited)
Lol, przecież ja nie winiłem nikogo :P, poza kierownikiem, który znalazł akurat głupi pretekst :P.
No i o tym właśnie mówię :>
Uważam, że spokojnie mógłbym pracować (a nawet prowadzić) jakiś sklep Desy, ale nie mam szans nawet na staż tam bo nie jestem ze środowiska :-).
No ale przecież oni na ciebie nie czekają z otwartymi rękoma. Mają zapewne więcej chętnych niż miejsc. A to, że wzięli kogoś innego nie musi oznaczać tego, że nie jesteś, ze środowiska. :>
Fajnie, że masz wiedzę, którą potwierdzą znajomi. Tylko taki pracodawca tego nie wie :P
No i o tym właśnie mówię :>
Uważam, że spokojnie mógłbym pracować (a nawet prowadzić) jakiś sklep Desy, ale nie mam szans nawet na staż tam bo nie jestem ze środowiska :-).
No ale przecież oni na ciebie nie czekają z otwartymi rękoma. Mają zapewne więcej chętnych niż miejsc. A to, że wzięli kogoś innego nie musi oznaczać tego, że nie jesteś, ze środowiska. :>
Fajnie, że masz wiedzę, którą potwierdzą znajomi. Tylko taki pracodawca tego nie wie :P
No i co ze daja kase? A co daje kasa? Pieniadze to zludzenie, ilu milionerow konczylo pod mostem? Wlasnie ludziom jest ciezko bo pieniadz ma nad nimi wladze, wstaja codziennie do roboty cale lata bo kazda nastepna wyplata ich napedza. Nie rozumieja ze pracuja po to, zeby ktos mogl zyc, ten ktos zarabia na nich i on zyje pelnia zycia a oni wegetuja. Wystarczy sie zastanowic nad tym chwile, aby dojsc do wniosku ze mam racje ;) i nie piszcie ze polska, ze kontakty itp. Kazdy moze robic co chce, po to dostalismy rozum ;)
A jaki jest związek pomiędzy doktoratem a pracą na wysokim stanowisku. W żadnym wypadku tytuł nie gwarantuje pracy nie wiadomo jak dobrej. Tym bardziej, że w wielu dziedzinach takie wykształcenie ma niewielki związek z praktyką :>
Do tego. Ok, nie trzeba mieć kwalifikacji jak się ma znajomości. Ale też nie jest tak, że jak nie masz znajomości to się nie da.
Do tego. Ok, nie trzeba mieć kwalifikacji jak się ma znajomości. Ale też nie jest tak, że jak nie masz znajomości to się nie da.