Subpage under development, new version coming soon!
Subject: Filmy
To rozumiem.Czołówkę pewnie większość obejrzała.Ale jest sporo których nie widziałem.Trzeba będzie popaczeć.
„2001: Odyseja kosmiczna” (2001: A Space Odyssey) (1968)
Ten film jest tak głupi, że za opinię na jego temat dostałem bana na 16 dni.
Ten film jest tak głupi, że za opinię na jego temat dostałem bana na 16 dni.
Te filmy mogą Cię niestety przerosnąć:
„Rękopis znaleziony w Saragossie” (The Saragossa Manuscript) (1964)
„Sanatorium pod klepsydra” (1973)
„Nie oglądaj się teraz” (Don't Look Now) (1973)
„Lokator” (Locataire) (1976)
:-(
-------------------
Większość widziałem, dobry zbiór.
Co do Odysei to oglądałem ją tylko jeden raz w życiu- koło 4:30 rano :D.
„Rękopis znaleziony w Saragossie” (The Saragossa Manuscript) (1964)
„Sanatorium pod klepsydra” (1973)
„Nie oglądaj się teraz” (Don't Look Now) (1973)
„Lokator” (Locataire) (1976)
:-(
-------------------
Większość widziałem, dobry zbiór.
Co do Odysei to oglądałem ją tylko jeden raz w życiu- koło 4:30 rano :D.
Popaczałem pierwszą dziesiątkę, wszystkie oglądałem i wszystkie bardzo dobre.Więc z nadzieją wypowiedziałem sięo reszcie.Ale masz racje, mogą tam znalezc się jakieś gnioty.Jednak liczę, że znajdę pare perełek:D
Ogólnie ze starszych filmów lubię gangsterskie, wojenne, reszta średnio.Ta pierwsza dziesiątka to w większości wysokobudżetowe produkcje nastawione na dobry poziom aktorski, fabuły,jej zawiłości i akcji.Natomiast nie lubię filmów które większości się tak naprawdę nie podobają, ale ludzie oglądają je na siłę żeby zabłysnąć przed znajomymi, że się obejrzało jakieś niskobudżetowe gówno lecz wartości estetyczne i kulturowe zabiorą do grobu uhaha :D
(edited)
Ogólnie ze starszych filmów lubię gangsterskie, wojenne, reszta średnio.Ta pierwsza dziesiątka to w większości wysokobudżetowe produkcje nastawione na dobry poziom aktorski, fabuły,jej zawiłości i akcji.Natomiast nie lubię filmów które większości się tak naprawdę nie podobają, ale ludzie oglądają je na siłę żeby zabłysnąć przed znajomymi, że się obejrzało jakieś niskobudżetowe gówno lecz wartości estetyczne i kulturowe zabiorą do grobu uhaha :D
(edited)
Co to są dla Ciebie starsze filmy gangsterskie? Serio pytam
tzn. z jakich lat +/-
ed. filmy gangsterskie to chyba mój ulubiony gatunek filmowy, więc skoro lubisz gangsterskie to dziwi mnie Twój hejt w moją stronę : >
(edited)
tzn. z jakich lat +/-
ed. filmy gangsterskie to chyba mój ulubiony gatunek filmowy, więc skoro lubisz gangsterskie to dziwi mnie Twój hejt w moją stronę : >
(edited)
Ojciec Chrzestny wszystkie części, Chłopcy z ferajny, Człowiek z blizną, Życie Carlita, tak na szybko ze starszych.
Tzn. dla mnie nie ma różnicy czy film jest z 1934 czy z 2014 ważne żeby był po prostu dobry.
Moim ulubionym okresem w kinie są lata 50 i 60 głównie ze względu na to, że w Europie były tak zwane kierunki filmowe (pewne założenia artystyczne, które się lepiej lub gorzej realizowało), których zmierzch mieliśmy w latach 80. Chodziło oczywiście by na tych filmach zarobić (przecież tylko w dkf ich nie puszczano, tylko normalnie w kinach), ale też chodziło o realizacje pewnych założeń programowych dzięki którym filmy miały (musiały) stać na wysokim poziomie. I tak było od Japonii aż po Portugalię.
W USA sytuacja była zupełnie inna, bo tam nie było jakichś większych założeń artystycznych (nie było ich właściwie w ogóle), robiło się filmy przede wszystkim dla forsy (np. oszczędzali ile się da robiąc filmy całkowicie w studio czego w Europie sie już nie robiło od 20 lat), ale był to złoty okres Hollywood ze względu na świetnych scenarzystów i wielkie gwiazdy.
Teraz też się zdarzają filmy na bardzo wysokim poziomie artystycznym (poza wrażeniami innymi), głównie w Europie, ale wynika to głównie z inspiracji przeszłością, bo nie ma teraz żadnego programu w kinie, nie ma dyskusji filmowców, po prostu robi się filmy.
Głównym problemem współczesnego kina w mojej opinii jest jego "zdehumanizowanie", niegdyś kino owszem "spociło tyłek" ale i dawało wrażenia i dla umysłu i dla duszy (np. klasyk Ojciec Chrzestny), dzisiaj chodzi głównie o to, by widz był podniecony fizycznie, przed odgłosy, strzelaniny, animacje komputerowe, co też może się podobać (wszystko jest dla ludzi), ale trzeba wymagać więcej od siebie i od twórców i czasem to nie wystarcza.
Moim ulubionym okresem w kinie są lata 50 i 60 głównie ze względu na to, że w Europie były tak zwane kierunki filmowe (pewne założenia artystyczne, które się lepiej lub gorzej realizowało), których zmierzch mieliśmy w latach 80. Chodziło oczywiście by na tych filmach zarobić (przecież tylko w dkf ich nie puszczano, tylko normalnie w kinach), ale też chodziło o realizacje pewnych założeń programowych dzięki którym filmy miały (musiały) stać na wysokim poziomie. I tak było od Japonii aż po Portugalię.
W USA sytuacja była zupełnie inna, bo tam nie było jakichś większych założeń artystycznych (nie było ich właściwie w ogóle), robiło się filmy przede wszystkim dla forsy (np. oszczędzali ile się da robiąc filmy całkowicie w studio czego w Europie sie już nie robiło od 20 lat), ale był to złoty okres Hollywood ze względu na świetnych scenarzystów i wielkie gwiazdy.
Teraz też się zdarzają filmy na bardzo wysokim poziomie artystycznym (poza wrażeniami innymi), głównie w Europie, ale wynika to głównie z inspiracji przeszłością, bo nie ma teraz żadnego programu w kinie, nie ma dyskusji filmowców, po prostu robi się filmy.
Głównym problemem współczesnego kina w mojej opinii jest jego "zdehumanizowanie", niegdyś kino owszem "spociło tyłek" ale i dawało wrażenia i dla umysłu i dla duszy (np. klasyk Ojciec Chrzestny), dzisiaj chodzi głównie o to, by widz był podniecony fizycznie, przed odgłosy, strzelaniny, animacje komputerowe, co też może się podobać (wszystko jest dla ludzi), ale trzeba wymagać więcej od siebie i od twórców i czasem to nie wystarcza.
No widzisz, podałeś na początku Ojca Chrzestnego, który jest filmem a la "wielkie holywood" z lat 50/60 tylko jest kolorowy i z lat 70 :-], a dzięki troche większemu budżetowi wyszedł ze studia :P.
No właśnie a co to jest robienie filmów dla forsy? To robienie filmów dla jak największej grupy ludzi, czyli takich które będą się podobały, będą czystą rozrywką, a wrażenia artystyczne nie mają znaczenia.
No, ale serio nie wymagasz od kina trochę więcej niż pobudzenie podniecenia fizycznego?
A jeżeli szukasz w filmach tylko tego, to spoko, ale to nie jest powód by wszystko co wykracza poza pobudzenie podniecenia (uwagi) widza uznawać za gniot, bo jest to krzywdzące.
Te filmy też były kasowe, a dają trochę (dużo) więcej niż poczucie, że 90 minut minęło jak 15.
Nie wiem ile masz lat i jakie masz wyształcenie, ale zwyczajnie odrzucając 3/4 kinematografii bo "jest stara i "hipsterska"" możesz przypadkiem sporo stracić.
A jeżeli szukasz w filmach tylko tego, to spoko, ale to nie jest powód by wszystko co wykracza poza pobudzenie podniecenia (uwagi) widza uznawać za gniot, bo jest to krzywdzące.
Te filmy też były kasowe, a dają trochę (dużo) więcej niż poczucie, że 90 minut minęło jak 15.
Nie wiem ile masz lat i jakie masz wyształcenie, ale zwyczajnie odrzucając 3/4 kinematografii bo "jest stara i "hipsterska"" możesz przypadkiem sporo stracić.
Oprócz tego o czym pisałem co najmniej równie ważna, jak nie najważniejsza jest fabuła, najlepiej jak najbardziej zakręcona i dająca do myślenia.Ale jakieś orgazmy artystyczne nie są niezbędne a nawet zbędne.Jeżeli takowych chcemy mamy np teatr.A kino ma być czystą rozrywka, oczywiście z dobrą fabułą.
No, ok :P, ale jakbyś od czasu do czasu obejrzał coś innego to by Ci nie zaszkodziło :P.
Ale po co mam się męczyć:P Wbrew pozorom czytam też dużo książek i mam to samo podejście.Czytam to co mi się podoba, a nie na siłę coś żeby się komuś przypodobać:P
Tutaj nie chodzi o przypodobanie się, tylko zwyczajnie o pewną uczciwość :-]. Jeżeli jakiś filmy, czy cały kierunek uznajesz za gniot to wypadałoby mieć ku temu jakieś podstawy- inaczej jest to krzywdzące, i strasznie "gimbusiarskie" :-].