Subpage under development, new version coming soon!
Subject: »World of Tanks
Głównie połowę więcej exp i kasy po każdej bitwie, czołgi premium (niektóre wcale nie dają przewagi, część służy do zarabiania), można konwertować złoto na kasę, wymienić doświadczenie na elitarnych czołgach na wolne.
Trochę daje, ale dużej różnicy nie czuć (poza expem i kasą po bitwie)
Trochę daje, ale dużej różnicy nie czuć (poza expem i kasą po bitwie)
FINAL DESTINATION
Nigdy nie byłem zwolennikiem teorii s-PIS-kowych, ale czasem odnoszę wrażenie,
że moje strzały za zero, pociski lecące w niebo zamiast w cel, moje dziwne rykoszety, krytyki bez damage'u
i jednocześnie nadzwyczajne uszkodzenia zadawane mi przypadkowymi strzałami
pustoszącymi moją puszkę, wchodzącymi wszędzie, z każdego kąta jak po maśle
mówią mi dobitnie, że cokolwiek zrobię i tak zostałem skazany na śmierć, a moja ekipa musi przegrać.
I nawet wykazując się wyjątkowym sprytem, znajdując sposób na ukrycie się i skuteczne rażenie rywala
i tak powoduję jedynie zwłokę w zaplanowanym i realizowanym bezwzględnie scenariuszu.
Syndrom "FINAL DESTINATION"
Ja wiem, że wygląda to jak zwykły noobowski brak obiektywizmu,
bo przecież nie ma w WOT przypadkowych strzałów znikąd,
są tylko błędy w ustawieniu powodujące wystawianie się na ostrzał,
albo po prostu sytuacja wynikająca z rozwoju wydarzeń na mapie, z gry nieogarniętych zielonych
sprawiająca, że jestem w czarnej dupie i nic nie jest w stanie mi pomóc.
Ale czasem takie właśnie odnoszę wrażenie.
Jakby od początku bitwy było wiadome kto wygra.
EDYTA:
Często wydaje mi się, że fakt iż gram bez premki powoduje, że WG za karę wrzuca mnie do bitew z loserami i nieogarami.
Nigdy nie uważałem się za gracza wybitnego, wydaje mi się że jestem solidnym czołgistą, ale gdy patrzę w swoje staty, to w porównaniu z innymi graczami rzuca się w oczy kontrast między niezłą efektywnością (1278), a słabym winratio (50%).
Często w bitwach XVM maluje mnie jedynego na zielono na tle czerwieni nieudaczników,
z którymi przychodzi mi współpracować
(edited)
Nigdy nie byłem zwolennikiem teorii s-PIS-kowych, ale czasem odnoszę wrażenie,
że moje strzały za zero, pociski lecące w niebo zamiast w cel, moje dziwne rykoszety, krytyki bez damage'u
i jednocześnie nadzwyczajne uszkodzenia zadawane mi przypadkowymi strzałami
pustoszącymi moją puszkę, wchodzącymi wszędzie, z każdego kąta jak po maśle
mówią mi dobitnie, że cokolwiek zrobię i tak zostałem skazany na śmierć, a moja ekipa musi przegrać.
I nawet wykazując się wyjątkowym sprytem, znajdując sposób na ukrycie się i skuteczne rażenie rywala
i tak powoduję jedynie zwłokę w zaplanowanym i realizowanym bezwzględnie scenariuszu.
Syndrom "FINAL DESTINATION"
Ja wiem, że wygląda to jak zwykły noobowski brak obiektywizmu,
bo przecież nie ma w WOT przypadkowych strzałów znikąd,
są tylko błędy w ustawieniu powodujące wystawianie się na ostrzał,
albo po prostu sytuacja wynikająca z rozwoju wydarzeń na mapie, z gry nieogarniętych zielonych
sprawiająca, że jestem w czarnej dupie i nic nie jest w stanie mi pomóc.
Ale czasem takie właśnie odnoszę wrażenie.
Jakby od początku bitwy było wiadome kto wygra.
EDYTA:
Często wydaje mi się, że fakt iż gram bez premki powoduje, że WG za karę wrzuca mnie do bitew z loserami i nieogarami.
Nigdy nie uważałem się za gracza wybitnego, wydaje mi się że jestem solidnym czołgistą, ale gdy patrzę w swoje staty, to w porównaniu z innymi graczami rzuca się w oczy kontrast między niezłą efektywnością (1278), a słabym winratio (50%).
Często w bitwach XVM maluje mnie jedynego na zielono na tle czerwieni nieudaczników,
z którymi przychodzi mi współpracować
(edited)
powiem Ci że na szczęście to tylko teorie spiskowe - z próżności i ciekawości wykupiłem premkę i dalej mnie wrzuca często moim sherminatorem w bitwy z tygrysami, ISami itp - to ja ich cmoknąć w dupkę najwyżej mogę...
do tego mimo że mam premkę ciągle jestem tak samo słaby i zwariowany - zatem ginę równie często i równie głupio co wcześniej
do tego mimo że mam premkę ciągle jestem tak samo słaby i zwariowany - zatem ginę równie często i równie głupio co wcześniej
premka jest na ilość walk czy czas np. miesiąc itpepepepepe?
Na czas. 24h, tydzień, miesiąc, pół roku lub rok.
@szczurek: ale premka nie wpływa na match making...
@szczurek: ale premka nie wpływa na match making...
ja to wiem Otylio :)
tylko odpowiadałem alborowi
tylko odpowiadałem alborowi
ale czasem trafia sie tez taka bitwa, ze czlowiek nawet nie zdazy rywali postrzelac, a juz ma wygraną bitwe (mam tak, bo gram samymi ciezkimi i TDekami) - jak medy wjada w rywala, i zanim dojade postrzelac to jest juz 9-1:)
nic w przyrodzie nie ginie, tyle ze fatalna druzyna wlasna lepiej sie daje zapamietac
nic w przyrodzie nie ginie, tyle ze fatalna druzyna wlasna lepiej sie daje zapamietac
tyle ze fatalna druzyna wlasna lepiej sie daje zapamietac
I można stawać na czubku działa, a i tak się samemu nic nie zdziała. Można być top tankiem bitwy, niesamowitym graczem, ale jak jest 1-9 to wiadomo jaki będzie rezultat cokolwiek się zrobi...
A niestety i takie dream teamy się zdarzają. Wczoraj wieczorkiem miałem bitwę KW-1S gdy po czterech minutach było 2-12. Zanim bitwa się skończyła dałem radę doprowadzić do 6-14 (wraz z pozostałymi dwoma graczami), ale potem mnie trzy mediumy okrążyły i po zawodach :/
Ed: Dzisiejsza pierwsza bitwa, ładnie zgaszone gwiazdki :)
(edited)
I można stawać na czubku działa, a i tak się samemu nic nie zdziała. Można być top tankiem bitwy, niesamowitym graczem, ale jak jest 1-9 to wiadomo jaki będzie rezultat cokolwiek się zrobi...
A niestety i takie dream teamy się zdarzają. Wczoraj wieczorkiem miałem bitwę KW-1S gdy po czterech minutach było 2-12. Zanim bitwa się skończyła dałem radę doprowadzić do 6-14 (wraz z pozostałymi dwoma graczami), ale potem mnie trzy mediumy okrążyły i po zawodach :/
Ed: Dzisiejsza pierwsza bitwa, ładnie zgaszone gwiazdki :)
(edited)
Pocisnalem dzis w robocie troche z Pazdziochem w plutonie:> Gra bardziej samobojczo i na pale niz ja, a wydawalo sie to niemozliwe:P
wielkie umysl mysla tak samo, w przypadku malych jest podobnie..
To Ty pewnie grasz trochę moim stylem, musimy kiedyś coś pyknąć